poniedziałek, 9 września 2013

Oliwa sprawiedliwa? A może ziołami pachnąca?

Witam was bardzo serdecznie!

Pamiętacie, ostatnim razem napisałam, że chyba mamy ostatni dzień upalnego lata. Miałam rację! Ochłodziło się, noce są już bardzo zimne, ale najważniejsze, że wreszcie spadł deszcz. Przyroda odetchnęła z ulgą. Jeśli teraz deszcz dogada się ze słońcem, to kto wie - może będziemy mieli piekną i urodzajną jesień?

Mam pytanie: kto z was lubi przetwarzać co się da? Oj, chyba wiele z nas robi tzw. zapasy na zimę: konfitury, wina, sałatki, kiszonki, mrożonki, nalewki, powidła i suszone zioła, grzyby...itd. Może się ze mną nie zgodzicie, ale uważam, że takie gromadzenie dobrodziejstw natury to nasza polska, wspaniała i wielopokoleniowa tradycja, którą warto przekazywać młodszemu pokoleniu. Sałatki, konfitury zrobione w domu, to zupełnie inna (lepsza) skarbnica smaków i witamin, niż ta szeroko dostępna w sklepach.

Dziś chciałabym was zachęcić, by do waszych obficie wypełnionych spiżarkowych półek dołączyć oliwy ziołowe. Nie są trudne do zrobienia, mają wyszukane smaki i można je używać na wiele sposobów.

Do przygotowania takiej mikstury potrzebujemy oliwę, ale taką, którą można używać zarówno do zimnych sałatek, jak i do potraw ciepłych. Musimy przygotować butelki (najlepiej małe), wyparzyć je i wysuszyć. Na koniec gromadzimy świeże zioła. Tutaj przede wszystkim polecam zioła z własnego ogródka, lub takie co do których mamy pewność, że nie były obficie karmione sztucznymi nawozami. Jakich ziół szukamy? Bazylia, tymianek, rozmaryn, majeranek... czy nawet czosnek. Gałazki ziół myjemy, osuszamy i je lekko gnieciemy (męczymy, by potem puściły więcej aromatu), a następnie umieszczamy w butelkach. Oliwę wlewamy do garnka i podgrzewamy tak do około 40 stopni. Taką ciepłą oliwą zalewamy zioła w buteleczkach, zakręcamy i odstawiamy w chłodne i ciemne miejsce na miesiąc. Jeśli chodzi o czosnek, to obrane ząbki czosnku nie gnieciemy tylko wrzucamy w całości (na butelkę 250 ml wrzucam 3-4 ząbki czosnku).Uwierzcie mi, sałatka z pomidorów skropiona oliwą bazyliową, lub kurczak polany przed końcem pieczenia oliwą rozmarynową to prawdziwa rozkosz dla podniebienia. I ten zapach! Polecam!

Jak widać na zdjęciu, moje butelki z oliwą opisałam za pomocą etykiet wyhaftowanych  haftem krzyżykowym. Takie etykiety można wykorzystać między innymi do ozdobienia słoiczków z ziołami suszonymi. Poniżej zamieszczam ich wzory. Może ktoś jest na nie chętny? Życzę przyjemnego tygodnia!





piątek, 6 września 2013

Boso po porannej rosie i ciasto ze śliwkami

Witajcie!

Dziś prawdopodobnie mieliśmy już ostatni w tym roku tak upalny dzień. Od jutra ma być chłodniej, a co najważniejsze - wreszcie spadnie deszcz. Wiosna i lato 2012 to były deszcze, deszcze i deszcze, ale ten rok to przede wszystkim słońce i ciepło, wręcz często nieznośne gorąco. Aż trudno uwierzyć, że takie gorące i słoneczne lato może objąć swoimi słonecznymi promieniami ten kraj. Tak też dziękuję Naturze za tak piękne lato i proszę o umiarkowane opady deszczu, bo inaczej mój ogród przekwitnie zbyt szybko.

A w ogrodzie jeszcze lato, ale już z domieszką jesieni. Przewaga kolorów różowych i żółtych. Wiecie co, najbardziej cenię sobie poranki. Kiedy przebudzone słońce rozciąga się na bezchmurnym niebie, a ptaki już po pierwszym sniadaniu dyskutują wesoło. Miasto jakby jeszcze uśpione i wokół jest taka cudowna atmosfera.  Lubię tak wyjść boso na wilgotną od rosy trawę i pozachwycać się niebem, kwiatami i zapachem. Jakże cudownie świat pachnie o poranku! Dziś swój zachwyt sfotografowałam. Macie ochotę na poranną dawkę zapachów mojego malutkiego Edenu?








W moim ogrodzie jest jedno drzewko owocowe. Kupione przypadkiem wiele lat temu, w sklepie podrzędnej marki i za małe pieniądze. Nie wiedzieliśmy o tym drzewie nic, poza tym, że ma być śliwką. Trochę się wystraszyłam swojego pomysłu posadzenia śliwy w tak małym ogródku jaki mam, ale zaraz potem przypomniałam sobie, że nawet w małym ogrodzie wszystkie niemal drzewka można prowadzić w taki sposób, by nie wyrastały na zbyt duże. I tak posadziliśmy śliwkę a ja ją czule dopieszczam: przycinam kiedy jest taka potrzeba, wyginam i obciążam kamieniami w worku gałęzie by rosły tak, jak ja chcę. Cieszę się jak dziecko, kiedy kwitnie i ma powodzenie u okolicznych dzikich pszczół i trzmieli. Nasz związek trwa już cztery lata. I nie wiem jaki to jest gatunek śliwek, ale wierzcie mi - są to najsmaczniejsze i najsłodsze śliwki jakie kiedykolwiek w życiu jadłam. A w tym roku, mimo, że drzewko nie jest jeszcze duże, śliwek było mnóstwo. Piszę "było" bo na drzewie zostały tylko pojedyńcze owoce. Udało mi się z nich zrobić trzy spore słoiczki powideł, zalać nalewkę i zrobić kilka razy ciasto ze śliwkami. Nie wspomnę o codziennej dawce swieżych owoców zachłannie pochłanianych przez moje pociechy i ich tatę, a nawet przez psa, który pod drzewkiem wynajdywał opadłe śliwki i je zjadał.

Nasze ciasto ze śliwkami również znikało z  powierzchni blaszki w tempie prędkości światła. No może z tą prędkością przesadziłam, ale ubywało go dość szybko. Znamy wiele przepisów na ciasta z owocami, ale jeden z nich jest przez moją rodzinę szczególnie ceniony za szybkość i łatwość. W zasadzie ów przepis wykorzystujemy do robienia ciast z różnymi owocami, ale to ze śliwkami lub morelami smakuje najlepiej. Dla zainteresowanych i chetnych na takie dopieszczenie podniebienia zdradzam jak takie ciasto zrobić.

CIASTO ZE ŚLIWKAMI (lub z innymi owocami)
Składniki na dużą blachę:

4 szklanki mąki,
2 szklanki śmietany, najlepiej kwaśnej
1i1/2 szklanki cukru,
4 jajka,
4 łyżki oliwy lub oleju,
3 łyżeczki proszku do pieczenia, choć przyznaję się -ja daję ciut mniej,
kilka kropel esencji waniliowej lub rumowej, a jeśli ciasto jest z morelami to polecam esencje pomarańczową,
umyte owoce (umyte i wydrylowane)

Jajka ubijamy z cukrem na puszystą masę.
Wlewamy do jajek olej, smietanę i esencję zapachową. Miksujemy kilka minut.
Miesamy mąkę z proszkiem do pieczenia i wciąż miksując dodajemy do ciasta,
Piekarnik ustawiamy na180 stopni.
Dużą blachę smarujemy tłuszczem i wypełniamy równo ciastem.
Na wierzchu układamy owoce. Jeśli są to śliwki, morele czy brzoskwinie to należy pamiętać by owoce były ułożone skórką do dołu.Jeśli są to jabłka- kroimy je na kawałki. Owoce jagodowe muszą być dobrze obsuszone.
Pieczemy około  40-50 minut. Ciasto jest gotowe gdy się zarumieni i lekko odstaje od brzegów foremki.
Jeśli ktoś lubi, można posypać cukrem pudrem.
Bardzo polecam! Zdecydowanie świetnie smakuje, pięknie pachnie i poprawia nastrój jesiennych wieczorów! Przed dziećmi trzeba chować, jeśli chcemy mieć je dłużej niż godzinę! Smacznego!

środa, 4 września 2013

Jakby ktoś się pytał - u mnie na blogu nowa jesienna ramówka

Witam was wszystkich bardzo serdecznie!

Przyznaję się, dość długo mnie tutaj nie było. Można nawet pomyśleć, że prowadzenie bloga zmęczyło mnie, a ja sama  trochę się wypaliłam. Hm....i może nawet jest w tym stwierdzeniu ziarnko prawdy, ale tylko ziarnko. Tak, ostatnie miesiące zdecydowanie nie sprzyjały mojemu robótkowemu światu, ale chyba każdy, kto ma rodzinę, dzieci i wiele związanych z tym obowiązków i zobowiązań wie, co mam na myśli. Inną sprawą są spamy. Tak - ogromna ilość spamów, które nieustannie zasypywały mój blog i moją skrzynke e-mailową, spowodowały - na szczęście przejsciową - niechęć do bloga. Nie mogłam sobie z nimi poradzić. Naszła mnie myśl, by założyć nowy blog. Żyłam tą myślą kilka tygodni, układałam plan, wyobrażałam sobie wygląd, ale...nagle zrobiło mi się żal tego miejsca, które jest już od kilku lat częścią mojego życia. Tak też -zostaję tutaj!

Zostaje tutaj, ale w nieco innej formie. Przede wszystkim od dziś blog będzie prowadzony tylko w moim ulubionym języku - języku polskim. W języku angielskim będzie prowadzona strona na facebooku (https://www.facebook.com/JoyOfCreating). Nadal ważną częścią mojego blogu będzie wszelka twórczość robótkowa, ale nie tylko. Czasami zabiorę was na ciasto i kawę do mojego Edenu (mój mały ogród), od czasu do czasu opowiem wam o pomysłach moich dzieci, pokażę ciekawe miejsca (choć już wiele z nich możecie oglądać tutaj: www.rejsemnawyspe.blogspot.co.uk), pochwalę się aktualnie przeczytana książką lub obejrzanym filmem i podzielę się myślami. Co wy na to? Nadal bedę niezwykle uszczęśliwiona waszymi komentarzami. Wiem, że weryfikacja słowna przy umieszczaniu komentarza może każdego denerwować, ale póki co, bez tego mój blog znów zostanie zbombardowany spamem. Proszę was o wyrozumiałość.

A dziś pokażę wam to, co w ostatnich trzech miesiącach udało mi się zrobić. Nie ma tego zbyt wiele, więc jest nadzieja, że was nie znudzę. Wszystkim życzę miłych wrześniowych radości!

Oto poduszka dla mojej córeczki Zosi. Haftowana krzyżykowo. Wyhaftowanie jej zajęło mi sporo czasu, ale warto było. Warto było zobaczyć radość dziecka.

A to już jedna z wielu kartek zrobiona techniką -Iris folding. Projekt własny.
 
 Zrobiłam również bolerko dla mojej średniej córeczki. Bolerko na specjalną okazję - Bierzmowania. Tu widoczny przód bolerka, a poniżej jego tył.


Poniżej dwie haftowane kartki. Kartki - życzenia z okazji Bierzmowania.


Książki i obrazki autorstwa Beatrix Potter od lat są jakby dodatkową wizytówką Wielkiej Brytanii. Sama też bardzo lubię czytać moim dzieciom książki tej autorki. Wpadłam na pomysł wyhaftowania kartek i zakładek do książek z wizerunkami bajkowych postaci.



I kolejne moje projekty kartek Iris Folding - wszystkie powstały z inspiracji miesiącem maj.